Terenu nielegalnie działającego składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich, prokuratorzy jak na razie nie mogą przeszukać. Strażacy ciągle prowadzą na miejscu swoje operacje. Przewiduje się, że decyzja dotycząca rozpoczęcia formalnej śledztwa zostanie podjęta jeszcze tego samego dnia. Nie jest jednak jasne, która instytucja będzie odpowiedzialna za nadzór nad tym postępowaniem. Kwestia nielegalnego składowiska w Siemianowicach stała się jednym z elementów większego śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach od kilku lat, dotyczącego tzw. mafii śmieciowej. Do tej pory zarzuty w ramach tego śledztwa usłyszało ponad 70 osób, w tym także te powiązane z sytuacją w Siemianowicach.
Wybuch pożaru na terenie składowiska nastąpił w piątkowy poranek, przy ulicy Wyzwolenia, w dzielnicy Michałkowice w Siemianowicach Śląskich. Ogień ogarnął całe miejsce składowania odpadów – około 6 tysięcy metrów kwadratowych, gromadzące między innymi różnego rodzaju chemikalia. Gęste kłęby czarnego dymu były widoczne z dużej odległości. W piątek po południu straż pożarna poinformowała, że sytuacja jest już pod kontrolą. Przez cały weekend trwały jednak prace nad dogaszaniem ognia, które kontynuowane były również w poniedziałek rano.
Zastępca Prokuratora Rejonowego w Siemianowicach Śląskich, Katarzyna Bryla, wyjaśniła, że ze względu na trwającą akcję gaśniczą, przeprowadzenie działań na miejscu pożaru nie jest możliwe. Śledczy muszą poczekać, aż strażacy przekażą im teren do dalszych prac.